Oto, jak wygladala nasza podroz.
O wizycie w parku Yosemite pisalismy juz w poprzednim poscie. Dodac jednak trzeba, ze ten zimowy krajobraz otoczony jest przez ogromne polacie tonacych w sloncu plantacji owocow. Przed wjazdem na teren parku zaopatrzylismy sie w swiezo zerwane z drzewa pomarancze oraz - jak sie okazalo - najsmaczniejsze na swiecie pistacje (rowniez niedawno zebrane).
Kolejny park, ktory odwiedzilismy to Sequoia National Park - miejsce, w ktorym rosna najwieksze na swiecie drzewa - sekwoje. Sa tez jednymi z najstarszych organizmow na ziemi - niektore licza ponad dwa tysiace lat. To tez miejsce, gdzie mozna doskonale doswiadczyc swojej malosci i kruchosci.
Nastepnie skierowalismy nasze kola do Kings Kanyon Park (ktory w zasadzie jest polaczony z parkiem gigantycznych sekwoi). Troche inaczej go sobie wyobrazalismy (bardziej jak Wielki Kanion, ktory odwiedzimy za kilka dni), ale to, co zobaczylismy bylo rownie warte przebytej drogi. Co ciekawe, mielismy przy tym duzo szczescia, bo wspomniana droga zostala zamknieta dla wszelkiego ruchu dzien po naszej wizycie. Ponownie otworza ja dopiero pozna wiosna.
Nasyciwszy nozdrza zapachem gorskich lasow, oczy widokiem cudow natury, ruszylismy ponownie na wschod. Po kilku godzinach jazdy wsrod krajobrazow niemal pustynnych, dotarlismy do slynnej "jedynki" - trasy ciagacej sie przez kilkaset mil wzdluz wybrzeza Pacyfiku.
Droga ta jest niezwykle malownicza.
Podroz nasza konczymy w miejscowosci Salinas, skad jutro z samego rana pojedziemy znowu do San Francisco - tym razem tylko na lotnisko. Kolejny przystanek w naszej podrozy - Las Vegas!
No z tymi fokami to chyba najbardziej pikantna jak najbardziej wzmianka z Waszej podróży.... ;)
OdpowiedzUsuńtrue :)
OdpowiedzUsuńTaaa, troche zaszalalam! :)
OdpowiedzUsuńno Kochana... zazdroszczę i tych Sekwoi i tego kiczu w Vegas ;)
OdpowiedzUsuń