wtorek, 9 listopada 2010

Be sure to wear some flowers in your hair



Gdybysmy prowadzili ranking miast, ktore dotychczas odwiedzilismy w Stanach, San Francisco mialoby ogromna szanse na zwyciestwo. Gdybysmy prowadzili ranking miast, w ktorych bylismy w ogole w zyciu, prawdopodobnie znalazloby sie w czolowce. Przekonal nas do tego trzeci - niestety ostatni - dzien naszego pobytu w SF. Piekny dzien - (pogoda idealna - nie za cieplo, nie za zimno) podczas ktorego przeszlismy wiele kilometrow, zeby zobaczyc glowne atrakcje centrum miasta, Chinatown, pobrzeza oraz kolejnych pier'ow z ich zasobami i niespodziankami.






Na pierwszy ogien - Chinatown. Najstarsza i najwieksza dzielnica tego typu w Stanach Zjednoczonych. Zupelnie przy tym inna od Chinatown nowjorskiego, ktore jest po prostu wielkim targiem wypelnionym tysiacami turystow poszukujacych Rolexow i torebek Gucci w okazyjnej cenie. Nie oznacza to, ze tu nie mozna ich kupic, ale wystarczy skrecic w boczna uliczke, by posrod stylizowanych budynkow, fantazyjnych ozdob ulicznych i aromatycznych przypraw stac sie jedynym przechodniem powyzej 160cm wzrostu. Mozna tez zjesc cos dobrego w rozsadnej cenie, jak my uczynilismy. Co prawda w restauracji wietnamskiej, ale dla niewprawionych kubkow smakowych nie stanowilo to wiekszej roznicy. Do menu dostalismy od razu goraca herbate, a pozniej rozkoszowalismy sie owocami morza w ryzu i noodle soup.


Kolejnym przystankiem byla Coit Tower - punkt widokowy na jednym z wielu wzgorz SF. Choc sama wieza zamknieta, roztaczajacy sie stamtad widok na miasto oraz zatoke - zapierajacy dech w piersiach. Magiczny charakter miejsca uzupelnialy latajace wokol nas kolibry, spijajace nektar z kolorowych kwiatow, a takze pozniejszy spacer w dol - drewnianymi schodami, posrod kwiecistych ogrodow.



Droga prowadzila na wybrzeze, gdzie w bylych stoczniowych budynkach znajduja sie parkingi, restauracje, a takze - hit - Mechanical Museum, skoncetrowane na bardzo specyficznych maszynach, a mianowicie - bilardach (flipperach) i innych grach barowych. Imponujaca kolekcja, z obiektami z poczatkow XIX wieku do nowoczesnych strzelanek 3D. A co najwazniejsze - wszystko dziala! Gdybymy tylko mieli wiekszy zapas cwiartek (monet 25c, nie malpek), spedzilibysmy tam kilka godzin dluzej.







Tuz obok raj dla turystow. Obok siebie, oprocz standardow, sklep z czekolada (ale w asortymencie takze "penis pasta"), a takze tropikalna restauracja. Kompletnie absurdalna w tym miejscu, ale przez to fascynujaca - ruszajace sie modele wezy, sloni, malp i ich odglosy, a takze akwarium z rybami, unoszaca sie para, a wszystko pokryte bluszczem. Smacznego!



Dzien dlugi i meczacy, bo spacer po SF wymaga naprawde dobrej kondycji, ale takie zmeczenie to prawdziwa przyjemnosc.


Wiezienie na wyspie Alcatraz



W San Francisco spotkalismy wyjatkowo malo fast food'ow. Ale jak juz byly, to trudno bylo ich nie zauwazyc.




Konkurs! Znajdz kolibra na zdjeciu!



Bez komentarza! :)
















A oto nagroda dla wytrwalych, ktorzy dotrwali do konca - Bay Bridge noca (w sekrecie wyznamy, ze zrobil na nas duzo wieksze wrazenie niz legendarny Golden Gate Bridge. Ale ciiii!)




5 komentarzy:

  1. http://tinyurl.com/koliberek - co wygrałem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. brawo! :) cos przywieziemy...

    OdpowiedzUsuń
  3. paluch jak się zaangażował, nawet paint poszedł w ruch :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ten szary koliberek to nie przypadkiem Pustelnik łuskogardły (phaethornis eurynome)? :) Bedzie cos za 3 miejsce? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ? A skad Ty takie trudne slowa znasz? :)

    OdpowiedzUsuń