Ruszamy! W szalonym biegu i jeszcze bardziej szalonym zamieszaniu wrzucamy bagaże na plecy i biegniemy na lotnisko. Zaczynamy od Rębiechowa, potem zahaczamy o Okęcie, by pod koniec dnia wylądować w Genewie. Taki plan na dzisiaj. Intensywny, ale do zrobienia. Byle nie zawiodły żadne linie i nie okazało się, że dzisiejszy wpis jest ostatnim z serii: fascynujące i poruszające opowieści z podroży poślubnej Marty i Bogusia :)
Wierzymy mocno, że tak się jednak nie stanie - i odwiedzając kolejne lotniska, będziemy zliczać zwiększającą się liczbę taśm bagażowych.
Zapraszamy Was wszystkich do częstego odwiedzania naszego bloga, zostawiania (kulturalnych) komentarzy - to z pewnością pomoże nam mobilizować się w celu poszukiwania źródeł Internetu. A gdzie by indziej ich szukać, niż w USA?
Wyświetl większą mapę
czekam na fotkę z czarnoskórym prezydentem lub ewentualnie z elvisem ;)
OdpowiedzUsuń