środa, 13 października 2010

Philadelphia Cheesesteaks


Pozegnalismy sie z Nowym Jorkiem. O maly wlos, a nasze tete-a-tete przedluzyloby sie jeszcze o kilka godzin - do autobusu wpadlismy doslownie w ostatniej minucie. Dwie godziny pozniej bylismy juz w Filadelfii. Pobudke o 5 rano choc troche wynagrodzila nam panorama Manhattanu z drugiego brzegu rzeki o wschodzie slonca, a potem piekne widoki z autobusu - duzo bardziej jesienne niz w NYC.

Po ciaglym loskocie Nowego Jorku, Filadelfia, choc ma 1,5 mln mieszkancow, to dla nas oaza spokoju. Zielona (najwiekszy park miejski w USA), sloneczna, cicha, sprawiajaca wrazenie niemal wyludnionej. Dopiero tu zorientowalismy sie, ze od tygodnia nie slyszelismy spiewu ptakow. Szczesliwie udalo nam sie to nadrobic.






Filadelfia zyje historia - wycieczki szkolne i emeryckie zwiedzaja miejsca uswiecone potem ojcow-zalozycieli. Wyszkoleni park rangers opowiadaja z przejeciem krotka, bo zaledwie 10-letnia historie, gdy Filadelfia byla stolica jednoczacych sie stanow, a ich przedstawiciele na jej terytorium uchwalili Deklaracje Niepodleglosci. Historia wzruszajaca, choc calosc raczej tandetna, a opowiesci snute w iscie "amerykanski" sposob (przyklad: Po co w USA powstala zawodowa armia? "To protect blessings of liberty"). Podczas jednej z wycieczek przewodnik zaproponowal, ze warto zobaczyc dom "Szoszuszo", ktory znajdowal sie pare ulic dalej. Jak wyjasnil, "Szoszuszo" byl polskim inzynierem, ktory bardzo przysluzyl sie w wojnie o niepodleglosc USA.

Zwiedzeni przeczuciem, udalismy sie na miejsce, ktore okazalo sie Thaddeus Kosciuszko National Memorial. Dwupietrowa kamienica z nieduza wystawa i projekcja filmu o Kosciuszce nie byla jednak najwieksza atrakcja (choc przyjemnie miec mozliwosc wyboru jezyka projekcji pomiedzy angielskim a polskim). Niezwykle sympatyczne bylo spotkanie z pracujacym tam p. Pieczara oraz zwiedzjacym akurat Memorial p. Malinowskim. Obaj byli rodowitymi Amerykanami o polskich korzeniach. Pierwszy zostawil zone i dwojke dzieci na Dominikanie (ze zdjec wiemy, ze urocze)
w marcu i odlicza dni do grudnia, kiedy do nich wraca. Drugi, mieszkaniec Filadelfii od ponad 30 lat, pierwszy raz odwiedzil Kosciuszko's Memorial. Odkad jest na emeryturze ma czas, by poznawac swoje polskie korzenie. Po podrozy do Suwalk w ostatnich miesiacach, przyszedl czas na poznanie dziedzictwa historycznego.








Do Filadelfii przywiodlo nas jednakze zupelnie cos innego. Nasza nieskrywana milosc do filmu Rocky! (nasza, jak nasza - ze tak sobie pozwole zauwazyc - przyp. MG). Jak powszechnie wiadomo, Rocky w zacnej scenie treningowej biega wlasnie po Philly.
W jej kulminacyjnym momencie wbiega mistrzowsko po schodach Art Gallery (zaraz po boksowaniu zwisajacych z hakow rzeznickich zwalow miesa) i tam z wiara w przyszlosc spoglada na panorame miasta. Tak i my uczynilismy, pomijajac jednak chlodnie.

Teraz siedzimy na dworcu pkp (gdzie akronim jest raczej poboznym zyczeniem) i odliczamy czas do odjazdu do Buffalo, skad mamy juz rzut beretem do Niagara Falls.

P.S. Dla mniej zorientowanych w ostatnim akapicie - nie mylic Rocky'ego z Rambo (pierwszy walczyl na ringu, drugi biegal po lasach. Tylko aktor ten sam, co faktycznie moze powodowac zamieszanie - przyp. MG).


View Larger Map

5 komentarzy:

  1. aż musiałem sobie odpalić youtuba :) http://www.youtube.com/watch?v=-pmSvWHgaao

    a fajeczki mistrzowskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to zdjecie chyba specjalnie dla Paluha:) Panstwo Pietralscy pozdrawiaja Panstwa Wieczorek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie inaczej :) pozdrawiamy rowniez!

    OdpowiedzUsuń
  4. fotka fredka po powrocie z usa http://demotywatory.pl/2176935/Naucz-sie ;)

    OdpowiedzUsuń